Black Hat Link Building 2025 – Jak budować linki po najnowszych aktualizacjach Google

Black Hat Link Building 2025 – Jak budować linki po najnowszych aktualizacjach Google

Luty i marzec 2025 przyniosły istotne zmiany w algorytmach Google, szczególnie w sposobie oceny linków prowadzących do strony. W najnowszej aktualizacji Google potwierdził dalsze ulepszanie systemów wykrywania nienaturalnych linków, m.in. za pomocą zaawansowanej AI (SpamBrain) oraz wykorzystania danych użytkowników. Z ujawnionych w 2024 roku dokumentów Google wiemy też o istnieniu modułów takich jak SnippetBrainGlue czy Cookbook, które wpływają na działanie wyszukiwarki (Secrets from the Google Algorithm Leak: Search’s Internal Engineering Documentation and What it Means). SnippetBrain to system generujący fragmenty wyników (snippety), natomiast Glue służy do „sklejania” wyników z różnych źródeł, wykorzystując dane o zachowaniu użytkowników(Secrets from the Google Algorithm Leak: Search’s Internal Engineering Documentation and What it Means). Z kolei Cookbook to wewnętrzny system generowania sygnałów rankingowych „w locie” podczas zapytań (Secrets from the Google Algorithm Leak: Search’s Internal Engineering Documentation and What it Means).

Co to oznacza dla SEO? Google coraz bardziej polega na sygnałach jakości i naturalności linków. Przykładowo, według wycieku dokumentacji Google, w algorytmach pojawiają się parametry oceniające profil linków takie jak matchedScoreczy phrasesScore, które mierzą rozkład tekstów zakotwiczenia (anchor text) i wykrywają anomalie wskazujące na spam (How Google Search Really Works – Discoveries From The Google Leak – On-Page.ai). Również system SpamBrain – oparty na AI moduł do walki ze spamem – został udoskonalony, by neutralizować wpływ nienaturalnych linków w wynikach wyszukiwania (Google Latest Update – December 2022 – Span Link Building – SpamBrain). Google oficjalnie informuje, że SpamBrain potrafi obecnie wykrywać zarówno strony kupujące linki, jak i strony służące wyłącznie do przekazywania PageRank (tzw. farmy linków) (Google Latest Update – December 2022 – Span Link Building – SpamBrain). W praktyce, jeśli profil linków strony jest sztucznie napompowany spamem, algorytm może zneutralizować te linki, przez co przestają one przekazywać jakąkolwiek „moc” (wpływ na ranking) (Google Latest Update – December 2022 – Span Link Building – SpamBrain).

Ważną nowością jest także wykorzystanie danych z przeglądarki Chrome. Choć Google przez lata zaprzeczał używaniu danych o użytkownikach w rankingach, ujawnione informacje sugerują coś innego. Atrybuty dotyczące ruchu i zaangażowania użytkowników (zbierane przez Chrome) są wykorzystywane do oceny jakości strony i mogą wpływać na pozycje (Google Algorithm Leak: What Did We Learn? How Can We Use It? | SEO / SEM Agency: Delante). System Glue prawdopodobnie uwzględnia zachowanie realnych użytkowników – ich kliknięcia, czas spędzony na stronie czy częstotliwość powrotów – przy ustalaniu, które wyniki zasługują na wyższą pozycję. Oznacza to, że sam link to za mało– Google patrzy, czy link prowadzi do wartościowej treści i czy użytkownicy faktycznie z niego korzystają.

Podsumowując, po aktualizacjach z początku 2025 roku algorytm Google jest jeszcze sprytniejszy w wykrywaniu manipulacji linkami. W kontekście stron afiliacyjnych (np. zdrowotnych typu healthweb.pl) oznacza to konieczność dostosowania strategii link buildingu. W dalszych częściach artykułu omówimy, jak Google ocenia naturalność profilu linków i jak bezpiecznie budować linki Black Hat w erze tych nowych algorytmów.

Naturalny profil linków oczami Google

Google stara się odróżnić profil linków zdobytych naturalnie od profilu manipulowanego w celach SEO. Naturalność profilu linków to kluczowy czynnik – im bardziej nasze działania będą przypominały organiczne zdobywanie linków, tym mniejsze ryzyko filtrów czy kar. Oto główne aspekty, na które algorytm zwraca uwagę, oceniając linki:

  • Dywersyfikacja anchor text – Teksty zakotwiczenia powinny mieć zróżnicowany charakter. Naturalny profil zawiera miks brandu (np. nazwę strony), adresów URL, ogólnych fraz typu „kliknij tutaj” oraz nieliczne słowa kluczowe dokładnie dopasowane. Jeżeli większość linków prowadzących do strony ma ten sam komercyjny anchor (np. exact match na frazę „suplement na potencję”), jest to dla Google sygnał alarmowy. Z dokumentacji wynika, że Google posiada metryki wykrywające nadużycia anchorów – np. phrasesScore zlicza linki z tekstami uznanymi za spamerskie (How Google Search Really Works – Discoveries From The Google Leak – On-Page.ai). W praktyce: utrzymuj zdrowy rozkład anchorów. Dla strony afiliacyjnej idealnie większość to anchory brandowe lub neutralne, ok. 10-20% to anchory częściowo zgodne z frazami, a tylko niewielki ułamek to dokładne słowa kluczowe. Taki profil wygląda bardziej naturalnie i mniej rzuca się w oczy algorytmom antyspamowym.
  • Topical relevance (tematyczne dopasowanie) – Google ocenia, czy strony linkujące są tematycznie powiązane z Twoją witryną. Naturalne jest, że serwis o zdrowiu będzie pozyskiwał linki z blogów medycznych, forów o urodzie, portali lifestyle itd. Mniej naturalne, jeśli główne linki pochodzą z zupełnie odległych nisz (np. katalog stron o motoryzacji lub losowe strony z różnymi tematami). Topical relevance dotyczy zarówno treści otaczającej link, jak i ogólnej tematyki domeny linkującej. Według praktyków SEO, link z artykułu w branżowym portalu zdrowotnym da więcej i jest bezpieczniejszy niż link z ogólnego katalogu stron, nawet jeśli ten drugi ma wysoki PageRank. Dlatego planując link building, warto dobierać źródła powiązane tematycznie – PBN powinny być zbudowane na domenach z historii związanej z naszą tematyką, wpisy gościnne umieszczajmy na stronach, gdzie nasz content pasuje do reszty, itp. Tematyczne dopasowanie to sygnał jakości, a brak takiego dopasowania może wzbudzić podejrzenia algorytmu.
  • Świeżość i historia domen linkujących – Wiek domeny oraz jej historia odgrywają rolę w zaufaniu Google. Nowo utworzone lub świeżo wygasłe domeny, które nagle zaczynają masowo linkować do stron afiliacyjnych, wyglądają podejrzanie. Ujawnione informacje potwierdziły istnienie czegoś na kształt sandboxu – nowe domeny potrzebują czasu, zanim Google w pełni zaufa ich linkom (Google Algorithm Leak: What Did We Learn? How Can We Use It? | SEO / SEM Agency: Delante). Atrybuty algorytmu uwzględniają wiek hosta (domeny), co oznacza, że linki z bardzo młodych stron mogą mieć z początku obniżoną wartość. Ponadto, jeśli domena była długo nieaktywna, a nagle pojawia się na niej treść i linki wychodzące (typowa sytuacja z przechwyconymi wygasłymi domenami), Google może to rozpoznać. Czysta historia jest równie ważna – domeny, które w przeszłości dostały karę lub były częścią znanych sieci linków, mogą przekazywać mniej mocy lub znów ściągnąć kłopoty. W naturalnym profilu linki przychodzą z serwisów o ugruntowanej pozycji, jak i z nowych źródeł – ale te nowe zwykle zdobywamy stopniowo. Dlatego budując zaplecze, lepiej używać domen z historią (i dbać, by ta historia nie była spamowa).
  • Dane użytkowników (Chrome) i zaangażowanie – Coraz więcej wskazuje na to, że zachowanie użytkownikówodwiedzających strony może wpływać na ocenę linków. Skoro Google zbiera dane z Chrome o ruchu na stronach (Google Algorithm Leak: What Did We Learn? How Can We Use It? | SEO / SEM Agency: Delante), to prawdopodobnie potrafi stwierdzić, czy dany link jest faktycznie klikany przez ludzi, czy tylko istnieje dla wyszukiwarki. Przykładowo, jeśli wiele stron linkuje do Ciebie, ale nikt z tych stron nie przechodzi (brak ruchu referencyjnego, brak śladów aktywności użytkowników), profil wygląda sztucznie. Naturalne linki generują choć trochę ruchu – użytkownicy widzą artykuł, klikają odnośnik i spędzają czas na Twojej stronie. Google poprzez dane Chrome i inne sygnały (np. Android, Toolbar) może wychwycić, że linki są „martwe” – istnieją, ale nie przyprowadzają realnych userów. Dodatkowo mierzone mogą być wskaźniki typu dwell time (czas pozostania użytkownika po kliknięciu linku) czy współczynnik odrzuceń. Jeśli link prowadzi do treści, z której użytkownik natychmiast wraca, może to świadczyć o niskiej jakości lub niedopasowaniu – co z kolei podkopuje wartość takiego linku. Dlatego dbaj, aby za linkami szła jakość treści. Gdy publikujesz artykuł sponsorowany z linkiem, upewnij się, że jest wartościowy i że realni czytelnicy go przeczytają (np. poprzez promocję w social media). To sprawi, że link „ożyje” w oczach Google.
  • Rotacja i stabilność linków – Naturalne linki zazwyczaj są dość stałe: jeśli ktoś raz Cię polecił w artykule, odnośnik pozostaje dostępny przez lata. Tymczasem w świecie black hat często praktykuje się rotację linków – linki wynajmowane na miesiąc, linki w wpisach, które po pewnym czasie są usuwane lub zastępowane innymi, itp. Google może monitorować takie zmiany. Algorytm śledzi „link spam velocity”, czyli tempo i charakter przyrostu linków, a także ich utraty (#seo #seo2025 #googlesearchconsole #google #domains | Daniel Foley Carter) (#seo #seo2025 #googlesearchconsole #google #domains | Daniel Foley Carter). Jeżeli strona zdobywa mnóstwo odnośników, po czym wiele z nich znika po krótkim czasie, jest to nietypowy wzorzec. Równie podejrzane jest nagłe masowe pojawienie się linków z wielu domen w krótkim okresie (np. 100 nowych domen linkujących w ciągu tygodnia dla świeżej strony). Naturalnie linki przyrastają raczej stopniowo, a ich churn (wypadanie) jest niski. W praktyce: utrzymuj swoje linki jak najdłużej. Unikaj krótkoterminowych działań typu „wypożycz link na miesiąc” – może on da chwilowy efekt, ale znikając może narobić szkody. Lepiej mieć 50 linków, które będą istnieć przez lata, niż 200, z których za kwartał połowa wyparuje. Poza tym, jeśli już musisz usunąć lub zmienić link (np. przenosisz content, zmieniasz domenę), zrób to z głową – Google podobno bierze pod uwagę tylko ostatnie kilkanaście-kilkadziesiąt zmian linków dla danego URL (#seo #seo2025 #googlesearchconsole #google #domains | Daniel Foley Carter). Ogranicz więc ciągłe modyfikacje i podmianki odnośników, by nie wzbudzać sygnałów spamu.

Podsumowując, „naturalność” profilu linków w oczach Google to harmonijna mieszanka zróżnicowanych anchorów, linków z wiarygodnych i tematycznie powiązanych źródeł, stabilnie przyrastających w czasie, faktycznie wykorzystywanych przez użytkowników. Mając to na uwadze, przejdźmy do konkretnych technik black hat link buildingu i zobaczmy, które z nich są w 2025 roku skuteczne, a które mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.

Tier 1 – Skuteczne i nieskuteczne techniki link buildingu

Tier 1 to wszystkie linki kierowane bezpośrednio do naszej strony afiliacyjnej (tzw. money site). W black hat SEO zaliczamy tu zarówno linki zdobywane w sposób nienaturalny (PBN, kupione artykuły), jak i pewne kreatywne taktyki, które nie zawsze pozostają „white hat”. Omówimy pięć popularnych technik Tier 1, wraz z oceną ich skuteczności w realiach 2025:

PBN (Private Blog Network)

PBN to prywatna sieć stron zapleczowych stworzonych wyłącznie po to, by linkować do naszej strony. Wciąż jest to jedna z najskuteczniejszych technik black hat link buildingu – o ile jest zrobiona umiejętnie. Moc PBN wynika z tego, że kontrolujemy domeny (często przechwycone wygasłe z istniejącymi linkami) i możemy umieszczać w nich odnośniki o dowolnym anchorze. W 2025 PBN nadal działają, ale Google jest znacznie lepszy w ich wykrywaniu. SpamBrain może wykryć strony służące do przekazywania linków (np. mające nienaturalnie dużo linków wychodzących) (Google Latest Update – December 2022 – Span Link Building – SpamBrain), a manualni recenzenci też nie śpią. Skuteczność: Wysoka, jeśli sieć jest zbudowana na mocnych, tematycznych domenach i dobrze zamaskowana. Ryzyko: Również wysokie – wykrycie przez Google grozi karą ręczną (manual action) dla strony docelowej i zdeindeksowaniem stron zaplecza. Niestety, tanie i byle jakie PBN już prawie nie działają – Google łatwo je identyfikuje po footprintach (powtarzalne szablony, te same IP, brak realnego ruchu). Dobre PBN wymagają inwestycji (koszt domen, unikalny hosting, unikalna treść). Reasumując: PBN w 2025 działają, ale tylko te „premium”. Jeżeli ktoś masowo stawia setki blogów z generatora treści, to dziś wiele nie zdziała, a może tylko spowodować filtr.

Parasite SEO

Parasite SEO polega na wykorzystaniu zewnętrznych, wysoko autorytatywnych serwisów do publikacji własnych treści pod nasze słowa kluczowe. Przykłady: tworzenie artykułów na Medium.com, postów na Reddit, stron na platformie Google Sites, czy nawet wpisów na cudzych forach o dużym DA. Te strony „pasożytnicze” mają już autorytet, więc łatwiej rankują, a my umieszczamy w nich link do siebie (lub kierujemy bezpośrednio ruch/lead). W kontekście link buildingu traktujemy parasite jako Tier 1 link (bo z mocnej domeny do naszej), choć bywa i celem samym w sobie (parasite page może rankować i przejmować ruch). Skuteczność: Średnia. O ile w przeszłości parasite mógł wskoczyć wysoko w SERP, dziś Google często potrafi rozpoznać treści użytkowników na tych platformach i nie nadawać im tyle mocy co stronom głównym. Mimo to, link z profilu na Reddit czy artykułu na Medium może nieco pomóc – zwłaszcza jeśli nie jest oznaczony jako nofollow. Parasite SEO bywa przydatne przy reputational SEO (np. budujesz pozytywne treści na mocnych domenach), ale jako czysta strategia linkowa ma ograniczony wpływ, bo wiele takich linków jest nofollow lub ginie w zalewie UGC. Ryzyko: Niskie w sensie kary dla Twojej strony – link jest przecież na cudzym serwisie. Ryzykiem jest raczej skuteczność: sporo stron tego typu moderuje treści (post może zostać usunięty za spam), a nawet jeśli zostanie, Google może go nie zaindeksować. Parasite SEO to jednak fajny dodatek – np. można stworzyć artykuł na dużym portalu publikującym treści użytkowników (Onet Blog, Wix, itp.) i tam umieścić link. Nawet jeżeli link nie przekazuje dużo „mocy”, to może wygenerować ruch albo posłużyć jako bufor (Tier 1.5?) w schemacie linkowania.

Exact Match Domains (EMD) jako zaplecze

Strategia z Exact Match Domain polega na używaniu domen, których nazwa jest dokładnym słowem kluczowym (np. najlepszepotencja.pl) jako stron linkujących lub przekierowywanych. Dawniej Google faworyzował EMD w rankingach, dziś efekt ten jest mocno osłabiony. W link buildingu EMD można wykorzystać na dwa sposoby:

  • Mini-site na EMD: Tworzysz małą stronę na domenie EMD, optymalizujesz ją pod to słowo i linkujesz z niej (np. w artykułach) do swojej głównej strony. Taka strona może sama złapać trochę rankingu na long-tail, a link z niej ma anchor w nazwie domeny automatycznie. Skuteczność tego rozwiązania jest niska, jeśli EMD nie ma własnej mocy (backlinków, treści). Google traktuje nową EMD jak każdą nową domenę – bez zaufania, często w sandboxie. Kilka takich pustych mini-stron da znikomy efekt SEO, chyba że rozbudujesz je jak normalne strony (content, linki przychodzące). To jednak dużo wysiłku jak na „farmę linków”.
  • 301 redirect z EMD: Kupujesz starą domenę exact-match z historią i przekierowujesz ją (przez 301) na swoją stronę, licząc że przeniesie część link juice i relevancy. To trik, który czasem działa krótkoterminowo – strona może zanotować skok pozycji dzięki dodatkowym linkom i temu, że algorytm widzi w historii adresu słowo kluczowe. Jednak Google dość dobrze radzi sobie z rozpoznawaniem takich przekierowań. Jeśli przekierujesz domenę kompletnie niepowiązaną tematycznie lub znaną z bycia spamem, efekt może być zerowy albo negatywny (filtr za nieistotne przekierowanie). Ryzyko: Średnie – za samo przekierowanie raczej bana nie dostaniesz, najwyżej Google je zignoruje. Ale gdy łączysz wiele przekierowań lub robisz to często, może to wyglądać jak manipulacja. Ogólnie, EMD jako element strategii ma ograniczoną przydatność. Lepiej zainwestować w porządne PBN na dobrych domenach niż kupować 10 EMD bez linków. EMD nie są już „magiczną kulą” w SEO.

Cloaked Redirects (ukryte przekierowania)

Cloaking to pokazywanie różnej treści Googlebotowi a innej użytkownikom. W przypadku cloaked redirects chodzi o to, by przekierować użytkownika (np. na stronę docelową z ofertą afiliacyjną), a Google’owi pokazać coś innego – zazwyczaj statyczną stronę pełną treści i linków. Tę technikę stosuje się np. przy korzystaniu z cudzych mocnych domen: przejmujesz mocną domenę, stawiasz na niej content powiązany tematycznie z Twoim serwisem i umieszczasz link do swojej strony, ale zwykły użytkownik odwiedzający tę domenę jest od razu przekierowywany (np. na Twój landing page afiliacyjny). W efekcie Google widzi link (i content) na tej domenie, więc go liczy, a realny użytkownik i tak trafia tam, gdzie chcemy. Skuteczność: Może być wysoka, bo wykorzystujesz potencjał naprawdę mocnych stron/domen, które normalnie by nie linkowały. W black hat SEO znane są przypadki szybkiego wybicia się dzięki cloakingowi – np. ktoś kupił wygasłą domenę rządu czy uczelni, dodał na niej podstronę z linkami, a ruch realnych userów kierował gdzie indziej. Ryzyko: Ekstremalnie wysokie. Cloaking jest jawnym naruszeniem wytycznych Google i jeśli zostanie wykryty, serwis dostanie surową karę (usunięcie z indeksu). Google ma całe algorytmy do wykrywania cloakingu, porównuje to, co widzi bot z tym, co widzi użytkownik (np. przy pomocy przeglądarki tekstowej lub analizując zachowanie użytkowników). Istnieją wprawdzie zaawansowane usługi (np. cloaking.club), które starają się perfekcyjnie odróżnić bota od człowieka i odpowiednio serwować content, ale to ciągły wyścig zbrojeń. Cloaked redirects to strategia „va banque” – może dać szybki efekt, ale jeśli planujesz długoterminowo rozwijać stronę afiliacyjną, to gra niewarta świeczki. Lepiej już przekierować domenę normalnie 301 (bez cloakingu) i zbudować na niej sekcję contentu, niż bawić się w takie oszustwa.

Tanie artykuły sponsorowane z marketplace

Zakup artykułów sponsorowanych na masową skalę stał się prostszy dzięki marketplace’om łączącym wydawców z kupującymi linki. Można za kilkadziesiąt złotych kupić publikację tekstu z linkiem dofollow na setkach stron. Pytanie: czy to jeszcze działa? W 2025 Google wprost komunikuje, że linki kupione, służące manipulacji rankingiem, są traktowane jako spam i deprecjonowane (Google Latest Update – December 2022 – Span Link Building – SpamBrain). W praktyce bywa różnie – wiele takich linków dalej przekazuje moc, szczególnie jeśli pochodzą ze stron nieoczywistych. Problem w tym, że tanie marketplace’y często oferują strony słabe jakościowo: katalogi SEO, farmy treści, serwisy, które istnieją tylko po to, by publikować sponsorowane wpisy. Algorytm łatwo wykryje, że np. dana strona ma nienaturalnie wysoki odsetek artykułów z linkami wychodzącymi do losowych firm (bo wydawca przyjmuje wszystko). Takie linki mogą zostać zignorowane lub nawet zaszkodzić. Skuteczność: Niska do średniej. Jeden solidny artykuł sponsorowany na renomowanym portalu może dać dużo (i jest trudny do wykrycia jako kupiony, jeśli wygląda na zwykły artykuł). Ale kupienie 50 tekstów na zapleczach z marketplace’u może nie dać prawie nic – bo te strony nie mają realnego autorytetu lub Google już je oznaczył jako źródła sztucznych linków. Ryzyko: Jeśli przesadzisz i wszystkie Twoje linki będą z takich serwisów, prosisz się o filtr algorytmiczny. Jednak pojedyncze rozsądnie dobrane artykuły sponsorowane są względnie bezpieczne, zwłaszcza gdy publikacja nie jest oznaczona jako „sponsorowana” i wygląda na normalny content. W Polsce istnieją platformy typu Whitepress, Linkhouse – tam jakość bywa wyższa, ale ceny też. Na zagranicznych forach (np. BHW) ludzie sprzedają pakiety linków z PBN udających serwisy newsowe – z tym też ostrożnie. Podsumowując: tanie linki z marketplace mogą poszerzyć profil linków, ale nie oprzesz na nich całej strategii. Wybieraj te, które mają ruch (sprawdź w SimilarWeb/Moz), i nie przesadzaj z liczbą exact anchorów w tych publikacjach.

Wniosek dla Tier 1: Najskuteczniejsze nadal są własne sieci PBN oraz linki z autentycznych, mocnych stron (czy to kupione, czy zdobyte inaczej). Techniki jak parasite czy EMD mogą działać wspomagająco, ale nie zastąpią solidnych linków. Najbardziej ryzykowne – cloaking i spamowe PBN – to opcje dla desperatów lub krótkotrwałych projektów. Strona afiliacyjna, szczególnie nowa o niewielkiej mocy (np. healthweb.pl na starcie), powinna ostrożnie dobierać linki Tier 1. Lepiej mniej, a jakościowo, niż masowo i byle jak.

Tier 2 i Tier 3 – Wsparcie linków drugiego i trzeciego poziomu

Linki Tier 2 i Tier 3 to odnośniki, które nie prowadzą bezpośrednio do strony docelowej, lecz do naszych linków Tier 1 lub kolejno Tier 2. Celem jest wzmocnienie tych pierwszorzędnych linków oraz przyspieszenie ich zaindeksowania, przy jednoczesnym zminimalizowaniu ryzyka (bo spam jest kierowany na zaplecze, nie na główną domenę). Oto polecane techniki i ich zastosowanie:

  • Automatyczne linki (kupowane hurtowo) – Tutaj wchodzą wszelkie blastowane linki, jakie oferują narzędzia SEO lub serwisy typu SEOeStore czy SEOpez.org. Przykłady: profile forum, komentarze blogowe, katalogi, zakładki społecznościowe, wpisy z synonimizowanego artykułu rozesłane na setki stron (tzw. article directories). W 2025 te metody nadal istnieją, choć wiele serwisów dawno już opatrzyło linki nofollow. Jak je wykorzystać?Ostrożnie i głównie do Tier 2. Na przykład, jeśli mamy artykuł sponsorowany z linkiem do naszej strony, możemy wykupić pakiet 1000 komentarzy prowadzących do tego artykułu. To pomoże Google częściej natrafić na ten artykuł i może doda odrobinę PageRank, aby przekazać go dalej. Podobnie można linkować wpisy na Web 2.0 czy swoje PBN – masa tanich linków zapewni, że będą one zindeksowane i wyglądać będą na „popularniejsze” niż są. Popularną strategią jest Link Pyramid (piramida linków), gdzie Tier 1 to kilka mocnych linków do strony, Tier 2 to kilkadziesiąt średnich linków do tych Tier 1, a Tier 3 to setki/skuteki spam-linków do Tier 2. Usługi na SEOpez często oferują gotowe piramidy i profile linków tego typu. Skuteczność: Dobrze użyte linki automatyczne mogą zwiększyć efektywność naszych głównych linków o kilkanaście procent i pomóc w indeksacji. Same z siebie (gdyby linkowały do money site) niewiele by dały, bo Google w dużej mierze ignoruje takie spamowe odnośniki. Ryzyko: Niskie, jeśli trzymamy je z dala od naszej domeny. Uważaj jednak na przesadne spamowanie jednej strony Tier 1 – nawet zaplecze może dostać filtr lub być zdewaluowane, jeśli np. 10 tysięcy dziwnych stron nagle zalinkuje jeden artykuł. Wtedy zamiast mu pomóc, możemy sprawić, że Google również je zignoruje. Sztuka polega na umiarkowaniu: kupuj linki automatyczne partiami, z różnych źródeł, żeby nie stworzyć oczywistego footprintu (np. wszystkie komentarze z jednej platformy CMS).
  • Zaplecze Web 2.0 – Tworzenie własnych mini-blogów na platformach Web 2.0 (WordPress.com, Blogger, Tumblr, Wix, itp.) to klasyka black hat. W modelu Tier 2 takie blogi służą jako pośrednie strony, które linkują do nas. Można np. założyć 20 blogów tematycznych o zdrowiu, każdy z 2-3 wpisami (lekko spinnowanymi) i linkiem do naszej strony afiliacyjnej. Każdy z tych blogów następnie wzmocnić Tierem 3 (blastować linkami automatycznymi). Idea jest taka, że jeśli pojedynczy blog Web 2.0 zostanie przez Google uznany za spam i zignorowany, wciąż inne mogą coś przekazać – rozpraszamy ryzyko na wiele małych stron. Skuteczność: Obecnie umiarkowana. Wiele platform nofollowuje linki z treści użytkowników lub ma wewnętrzne zabezpieczenia. Np. WordPress.com dofollow daje tylko z blogów o pewnym stażu i reputacji. Blogger (Blogspot) – linki są dofollow, ale Google zna tę sztuczkę od lat, więc pojedynczy blog na Blogspocie praktycznie nie przekazuje mocy dopóki nie zdobędzie własnych linków lub ruchu. Mimo to, Web 2.0 mają pewną podstawową wiarygodność (domeny główne są silne), więc parę linków stamtąd jako Tier 1 może nieco pomóc, a jako Tier 2 – to dodatkowe „wypełnienie” profilu. Plusy: są darmowe i możemy je względnie łatwo tworzyć masowo. Ryzyko: Niskie dla strony głównej (jeśli blog zostanie skasowany za spam, nic nam bezpośrednio nie grozi). Warto unikać oczywistych śladów: nie nazywać wszystkich blogów tak samo, nie używać jednego szablonu tekstu. Im bardziej unikalny i dopracowany blog, tym większa szansa, że będzie indeksowany i zostanie na dłużej. Web 2.0 sprawdzają się też jako „bufor” – gdy boimy się bezpośrednio linkować spamem do money site, linkujemy do Web 2.0, a dopiero one do nas.
  • Automatyczne blastowanie artykułów i content – To się zazębia z poprzednimi punktami. Chodzi o wykorzystywanie automatów do generowania i publikowania wielu treści z linkami. Można np. napisać (lub wygenerować AI) 5 artykułów tematycznych i za pomocą narzędzia rozesłać je na kilkadziesiąt darmowych stron (np. jako posty na różnych forach, katalogach artykułów, itp.). Albo użyć programów typu GSA Search Engine Ranker, SENuke, XRumer – które automatycznie tworzą konta i publikują wpisy z naszym linkiem. W latach 2010-2015 takie blastowanie mogło samo w sobie windować strony na topy (ilość działała), teraz służy głównie jako Tier 3. Skuteczność: Jako Tier 3 – dobra na indeksację Tier 2 i dodanie „szumu” linkowego. Jako Tier 2 – trochę ryzykowna, ale bywa skuteczna w umiarkowanej skali (np. wrzucenie kilkunastu sensownych artykułów na różne strony z linkiem do naszej strony może dać minimalny wzrost). Ryzyko: Wprost na stronę – duże (Google najpewniej zidentyfikuje to jako link spam i zignoruje, a w skrajnych przypadkach jak przesadzimy – filtr). Na dalszych tierach – niskie, o ile nie używamy w kółko tej samej kombinacji tekst+anchor (footprint!). Problemem automatycznego blastu są footprinty techniczne – np. narzędzia używają określonych silników stron, generują podobnie sformatowane posty („article by X, comments: 0”), co Google może wykryć. Dla bezpieczeństwa, lepiej mieszać różne metody: trochę linków z komentarzy, trochę z katalogów, trochę PDF z linkiem wrzuconych do sharing sites – niż 1000 linków jednego typu.

Podsumowując Tier 2/3: W 2025 nadal warto korzystać z linków wielopoziomowych, by chronić swoją główną stronę przed bezpośrednim spamem. Linki automatyczne i zaplecza Web 2.0 pełnią rolę „wspomagaczy” – pomagają zindeksować i podbić moc naszych kluczowych linków. Google oczywiście wie o tych technikach i stara się pomijać ewidentny spam, ale w pewnej skali wciąż to działa. Ważne jest, by unikać pozostawiania śladów (footprintów): różnicuj anchor texty na tierach (nie używaj ciągle tego samego frazy w 100 linkach Tier 2), używaj różnych usług, rozłóż w czasie dodawanie linków. Jeśli zautomatyzujesz cały proces, upewnij się, że parametry losowości są na wysokim poziomie (różne długości tekstów, kolejność zdań, miks synonimów itp.). Celem jest, by Twój profil linków wyglądał bogato i naturalnie na zewnątrz, podczas gdy faktyczne „brudy” dzieją się dwie warstwy głębiej i są trudniejsze do powiązania z Twoją stroną.

Budowa własnego PBN – czy to się opłaca w 2025?

W dobie zaawansowanych filtrów wiele osób zadaje pytanie: czy warto budować własne PBN z myślą o stronach afiliacyjnych, czy lepiej kupować linki na bieżąco? Odpowiedź zależy od Twojej strategii i zasobów, ale wciąż dobrze zbudowane PBN może być skarbem dla SEO afiliacyjnego. Oto analiza opłacalności i garść wskazówek:

Koszt i korzyści: Zbudowanie prywatnej sieci blogów wymaga inwestycji – zakupu domen, opłacenia hostingu (dla każdej osobno), stworzenia treści. Jednak w dłuższej perspektywie może to być bardziej opłacalne niż ciągłe kupowanie linków. Przykładowo, zamiast wydawać co miesiąc 1000 zł na sponsorowane artykuły, możesz za tę kwotę kupić 5-6 przyzwoitych wygasłych domen (po ~150-200 zł każda) i postawić na nich strony. Po kilku miesiącach będziesz mieć 5 źródeł linków, z których możesz wielokrotnie korzystać (publikując kolejne artykuły linkujące do Twoich projektów). Oczywiście, musisz doliczyć koszt treści (chyba, że sam piszesz) i unikalnego IP/hostingu. Ale asset w postaci sieci stron zostaje z Tobą na długo, podczas gdy za kupione linki płacisz za jednostkową publikację u kogoś.

Wybór domen: Kluczowe jest, jakie domeny wejdą do Twojego PBN. Najlepiej sprawdzają się wygasłe domeny(expired domains) z tematycznym profilem linków i czystą historią. Na przykład, dla strony healthweb.pl (o zdrowiu), idealne PBN to domeny, które kiedyś były blogami o zdrowiu, forami medycznymi, sklepami z suplementami itp. Jeśli taka domena ma nawet niewysoki DR (Domain Rating), ale kilka linków z wartościowych stron branżowych – to jest świetny kandydat. Nie przejmuj się niskim DR – metryki Ahrefs/Moz to tylko liczby. Ważne, czy domena ma jakościowe odnośniki i czy nie była spamowana. Lepiej mieć domenę DR 10 z jednym linkiem z Onetu, niż domenę DR 30 nabitą spam katalogami. Sprawdź koniecznie w archiwum (Wayback Machine), co było na stronie – jeśli w 2021 nagle zmieniła się w kasyno online albo chiński sklep, odpuść (znak, że była już wykorzystana do spamu). Szukaj takich z czystą historią lub przynajmniej kilkuletnią przerwą bez indeksacji (łatwiej wtedy „zresetować” jej wizerunek).

Topical relevance: Własne PBN pozwala idealnie zadbać o tematyczne dopasowanie. Możesz na każdej stronie publikować treści ściśle powiązane z niszą, na którą celujesz. To daje Ci przewagę nad kupowaniem losowych artykułów sponsorowanych (gdzie tematyka strony może średnio pasować). Mając np. PBN na domenie po dawnym blogu o ziołach leczniczych, możesz dodać artykuł „Ranking suplementów na potencję – przegląd” i linkować do swojej strony o suplementach. Google widzi, że link pochodzi z kontekstu medyczno-zdrowotnego – to duży plus.

Bezpieczne hostowanie: Budując sieć, unikaj hostowania wszystkich stron na jednym serwerze. To podstawowy footprint PBN, który Google łatwo wyłapie (np. 10 stron z rzędu na tym samym IP linkuje do siebie nawzajem i do Ciebie). Rozdziel strony na różne hostingi – mogą to być tanie pakiety w różnych firmach, VPS-y, a nawet różne datacenters w chmurze. Popularnym trikiem jest używanie Cloudflare dla każdej domeny – wtedy wszystkie mają IP Cloudflare, co nic Google nie mówi (bo miliony normalnych stron tak mają). Ale nawet przy Cloudflare lepiej, by konta były różne i ustawienia DNS nie identyczne. Innym podejściem jest tzw. SEO hosting – usługa dająca wiele IP na jednym koncie – ale tu uwaga: Google zna te usługi i czasem same unikalne IP nie wystarczą, jeśli cała reszta jest podobna.

Brak linkowania krzyżowego: Nigdy nie linkuj PBN-ów między sobą. Każda strona w Twojej sieci powinna wyglądać jak niezależny podmiot. Jeśli zaczną się nawzajem cytować czy dawać sobie nawzajem linki w stopce, całe maskowanie traci sens. Unikaj też umieszczania więcej niż 1-2 linków do tej samej Twojej strony na jednym PBN. Jeżeli każdy wpis na blogu PBN linkuje do Twojego money site, a do nikogo innego – to oczywiste, że ten blog istnieje tylko dla Ciebie. Bezpieczniej jest zachowywać outbound link ratio: np. na 5 artykułów na PBN, tylko 2 zawierają link do Twojej strony, a pozostałe linkują do innych autorytetów (Wikipedia, gov, duże portale) albo w ogóle nigdzie. Takie rozcieńczanie sprawia, że z zewnątrz blog wygląda bardziej normalnie.

Dbałość o jakość stron PBN: Kiedyś PBN-y były prymitywne – kilka podstron, Lorem Ipsum, byle działało. Teraz własne zaplecze powinno być jak najbardziej zbliżone do prawdziwego serwisu. Zadbaj o unikalne treści (choćby to miało być 10 artykułów po ~500 słów na start na blogu), zrób podstawowe podstrony („O mnie/O nas”, polityka prywatności – takie detale dodają wiarygodności), dodaj jakieś obrazki, zainstaluj inny szablon dla każdej strony. Jeśli to możliwe, sprowadź na PBN trochę ruchu – np. podlinkuj go z mediów społecznościowych, wrzuć 1-2 posty na forach z linkiem do niego. Choćby kilkadziesiąt wizyt w miesiącu z różnych źródeł da sygnał, że strona żyje. Martwe stronki widmo, na które nikt nie wchodzi, mogą zostać uznane za bezwartościowe.

Maintenance (utrzymanie): PBN to zobowiązanie – musisz aktualizować CMS (np. WordPress), pilnować, by domeny nie wygasły (bo ktoś inny je sprzątnie), czasem dodać nowy content, by strona nie „zamarła”. To wszystko wymaga czasu lub budżetu. Jeśli prowadzisz jedną stronę afiliacyjną, wystarczy kilka PBN do jej wsparcia. Jeśli masz ich dziesięć, sieć PBN rośnie wykładniczo – zastanów się nad skalą i ewentualnie podziel PBN na segmenty (np. 5 domen obsługuje 3-4 projekty w podobnej niszy, inne 5 domen kolejne projekty).

Czy niskie DR PBN mają sens? Tak, jeśli mają wysoki topical trust. Pamiętaj, że PageRank strony to nie wszystko – liczy się też kontekst. Możesz znaleźć niszowego bloga z DR 5, który ma raptem 5 linków przychodzących – ale jeśli wśród nich jest link z głównej strony Gov.pl i np. jakiś research paper PDF, to Google uzna ją za bardziej godną zaufania niż masówkę DR 30 z linkami z katalogów. Czasem świetne domeny pod PBN to lokalne, małe serwisy, które upadły. Np. lokalna gazetka o zdrowiu z 2017, która ma kilka linków z regionalnych portali – to będzie wyglądać bardzo organicznie, gdy „wskrzesimy” ją i doda link do naszej strony o suplementach.

Podsumowując, budowa własnego PBN wciąż jest opłacalna dla afiliacji, zwłaszcza w konkurencyjnych niszach (zdrowie, finanse, casino, itp.), gdzie bez mocnych linków ani rusz. Zaplecze daje niezależność i możliwość kontrolowania linkowania w 100%. Trzeba jednak podejść do tego profesjonalnie – jak do tworzenia sieci mikro-portali, a nie „farmy linków” w starym stylu. Jeśli zadbasz o ukrycie footprintów i jakość, Twoje PBN może długo i bezpiecznie wspierać pozycje serwisu, nawet przy niskiej widocznej „mocy” (DR). Wielu doświadczonych SEO-wców potwierdza, że garść świetnie dobranych linków z PBN potrafi zdziałać więcej niż setki przypadkowych backlinków.

Trzy strategie link buildingu a poziom ryzyka

Nie każda strona afiliacyjna wymaga takiej samej agresywności działań SEO. Możemy wyróżnić trzy podejścia do budowania profilu linków: konserwatywne (niski poziom ryzyka), zrównoważone (średnie ryzyko) oraz agresywne (wysokie ryzyko). Poniżej przedstawiamy przykładowe schematy linkowania dla strony afiliacyjnej (np. z branży zdrowotnej), odpowiadające tym trzem strategiom:

Strategia niskiego ryzyka – konserwatywna

Ta strategia zakłada minimalizowanie działań, które mogłyby zostać uznane za spam. Jest odpowiednia dla projektów nastawionych na długoterminowy, stabilny wzrost i takich, które nie mogą sobie pozwolić na ryzyko kar (np. budujesz markowy portal typu healthweb.pl, który ma stać się autorytetem). Jak może wyglądać profil linków w strategii low-risk?

  • Główny nacisk na jakość, nie ilość: Pozyskujesz zaledwie kilka linków miesięcznie, ale bardzo przemyślanych. Priorytet to naturalne linki – np. poprzez content marketing. Piszesz wartościowe artykuły, które inni z własnej woli udostępniają (w praktyce może to wymagać np. zrobienia badań, infografik, czymś się wyróżnienia, by ktoś podlinkował). Jeśli budżet pozwala, korzystasz z digital PR – np. odpowiadasz na zapytania dziennikarzy (HARO, Profnet) i zdobywasz link w artykule newsowym jako ekspert.
  • Linki „biało-szare”: Możesz sobie pozwolić na parę artykułów gościnnych lub sponsorowanych, ale tylko na świetnych stronach. Wybierasz ściśle tematyczne serwisy z realnym ruchem. Płacisz za publikację, ale treść jest mega merytoryczna, nie czysto pozycjonerska. Taki link trudno odróżnić od naturalnego. Unikasz jak ognia spamowych katalogów, komentarzy, PBN – nic z tych rzeczy wprost nie kieruje do Twojej strony.
  • Profil anchorów: Bardzo konserwatywny. Brandy, URL-e, ogólne zwroty. Być może JEDEN link z exact matchem, jeśli znajdzie się ku temu dobra okazja (np. wpis gościnny idealnie pasujący do frazy). Generalnie jednak anchor texty nie krzyczą „pozycjonowanie”.
  • Tempo linkowania: Powolne i stałe. Np. plan: 5-10 nowych linków miesięcznie, rozłożonych równomiernie. Unikasz skoków (np. 50 linków naraz, potem nic).
  • Tier 2/3: Praktycznie nie używasz, by nie wprowadzać spamowych elementów. Ewentualnie drobne wsparcie indeksacji – np. jeśli masz artykuł gościnny gdzieś, to dodasz go do 2-3 katalogów dla pewności indeksu. Ale zero masowych blastów.
  • Rezultat: Strona rośnie wolno, może pierwsze kilka miesięcy jest niewidoczna, ale z czasem buduje solidną reputację. Ryzyko filtra jest minimalne – bo nic nie wskazuje na manipulację. Nawet update’y typu spam update raczej Cię nie tkną, bo profil wygląda czysto. Minusem jest konieczność czekania na efekty i inwestycji w content, który sam się obroni.

Przykład: powiedzmy healthweb.pl startuje od zera. W pierwszych 3 miesiącach skupia się na treści (aby było co linkować). Potem buduje kilka relacji – np. dogaduje się z 2 blogami o fitnessie na wymianę wpisów gościnnych (dostaje 2 linki), dołącza do dyskusji na forum dietetycznym (link w profilu, nofollow – ale dla różnorodności), pojawia się w jednym lokalnym katalogu lekarzy (link brandowy). Po pół roku zdobywa link z większego portalu zdrowotnego dzięki napisaniu eksperckiego artykułu. Takie działania nie dają spektakularnego DR, ale Google zaczyna postrzegać stronę jako wiarygodną. To podejście jest niemal white hat, z lekkim dodatkiem kontrolowanego link buildingu.

Strategia średniego ryzyka – zrównoważona

Tu staramy się połączyć elementy white hat i black hat, aby przyspieszyć efekty, ale nie narażać strony na szybkie wyeliminowanie. To najczęstsze podejście małych i średnich afiliantów: trochę kupują, trochę budują, pilnują tylko, by nie przesadzić. Profil linków takiej strategii może wyglądać następująco:

  • Różnorodność źródeł: W ciągu roku zdobywasz linki z różnych kanałów. Powiedzmy, 30% to linki naturalne/półnaturalne (gościnne wpisy na tematycznych blogach, parę forów, może jakaś współpraca barterowa z inną stroną), 30% to PBN/sponsorowane (czyli linki ewidentnie kontrolowane przez Ciebie, ale starasz się, by były dobrej jakości), kolejne 30% to katalogi, profile, Web 2.0 (dla uwiarygodnienia profilu – bo normalne strony też mają trochę takich linków). Ostatnie ~10% to niespodzianki – np. ktoś spontanicznie podlinkował Twój artykuł – super, albo masz link z lokalnej prasy po udziale w wydarzeniu. Ogólnie misz-masz, by Google widział „organiczny” rozrzut.
  • Kontrolowane PBN: Zakładasz np. 3-5 własnych PBN (lub korzystasz z zaprzyjaźnionych). Nie linkujesz z nich wszystkich naraz – w pierwszym półroczu może użyjesz 1-2, potem stopniowo kolejne. Każdy linkujesz w sposób przemyślany (unikalny artykuł, anchor dopasowany kontekstowo, nie zawsze exact). Te linki dają Ci solidny boost w wybranych keywordach, ale trzymasz ich ilość w ryzach – np. max 1 link z jednego PBN na kwartał.
  • Linki kupowane ostrożnie: Korzystasz z marketplace, ale wybierasz np. tylko witryny o realnym ruchu i jakości. Kupujesz kilka artykułów sponsorowanych, ale rozkładasz je w czasie i dbasz, by treści były wartościowe. Unikasz hurtowego kupowania pakietów „10 linków za 50$” bez weryfikacji strony.
  • Anchor texty: Tutaj pozwalasz sobie na nieco więcej słów kluczowych, zwłaszcza przy linkach, które kontrolujesz. Np. w PBN użyjesz 2x exact match (dla najważniejszych fraz), w sponsorowanych 1x partial match, w gościnnym artykule może exact brand + keyword („HealthWeb poradnik zdrowie mężczyzn”). Reszta nadal brand/generic. Czyli mieszanka, ale pilnujesz, by udział anchorów komercyjnych nie przekroczył powiedzmy 10-15% całości.
  • Wsparcie Tier 2: Wprowadzisz umiarkowany Tier 2. Przykład: Twój artykuł sponsorowany na Onet.pl dostał link – on sam się zaindeksuje i ma moc, tu nic nie trzeba. Ale wpis na średnim blogu może potrzebować popchnięcia – więc zrobisz np. 50 social bookmarków i 5 Web 2.0 linkujących do niego, żeby zwiększyć szansę, że Google go zobaczy i uzna za popularny. Twoje PBN pewnie dostaną kilka linków z katalogów czy komentarzy dla niepoznaki. Wszystko to raczej ręcznie lub półautomatycznie, bez przesadzania (nie chcesz spamem z Tier 2 ujawnić które strony to Twoje PBN).
  • Tempo: Szybsze niż w low-risk. Możesz w ciągu roku zdobyć, powiedzmy, 100-150 linków (łącznie ze wszystkim). Czy to dużo? To ~2-3 linki dziennie – ale większość to drobne rzeczy (profile, wzmianki). Mocniejsze linki (PBN, artykuły) pojawiają się np. raz na tydzień lub dwa. Taki profil już jest intensywniejszy, ale wciąż możliwy do wytłumaczenia (np. strona robi dużo marketingu, stąd sporo wzmianek).
  • Przykład realizacji: Załóżmy masz stronę o suplementach. W ciągu pierwszych 3 miesięcy budujesz fundament: 1-2 linki z PBN, 2 linki sponsorowane, 5 wpisów gościnnych, 20 linków z forów/katalogów. Strona wskakuje z nicości na powiedzmy top50/top30 dla wielu fraz. Kolejne miesiące: dokładasz systematycznie PBN i sponsorowane (ale ciągle w małej ilości), zwiększasz aktywność na forach (kilka nowych wzmianek), tworzysz 2 blogi Web 2.0 i tam linkujesz. Po roku masz solidny profil ~100 domen linkujących. Wyniki: strona jest w top10 na część fraz, na resztę top20, ruch idzie w górę. Przy tym uniknęłaś kary, bo nie było rażącego spamu – wszystko jest umiarkowane i zdywersyfikowane.

Strategia średniego ryzyka jest prawdopodobnie najbardziej opłacalna dla większości afiliantów. Daje lepsze rezultaty w SEO niż pełen white hat, a jednocześnie nie jest tak niebezpieczna jak hardcore black hat. Trzeba jednak dyscypliny w planowaniu linków i ciągłego monitoringu (co jakiś czas sprawdzasz Ahrefs/SC czy profil wygląda zdrowo, czy jakieś linki nie zniknęły, czy coś nie poszło nie tak).

Strategia agresywna – wysokie ryzyko

To podejście „va banque”, stosowane często w niszach o bardzo wysokiej konkurencji (np. gambling, Adult, niektóre nutraceutyki), gdzie bez tony linków się nie przebijesz albo w projektach krótkoterminowych, gdzie ewentualna kara nie jest dużym problemem (tzw. churn & burn – strona ma zarobić swoje w 3 miesiące, potem trudno). Profil linków w strategii agresywnej będzie jawnie nienaturalny, ale zakładamy, że spróbujemy wycisnąć z Google maksimum, zanim zostaniemy przycięci. Jak to może wyglądać:

  • Masowy link building: Tutaj mówimy nawet o tysiącach linków miesięcznie. Wykorzystujesz wszystko co się da – ogromne sieci PBN, systemy wymiany linków (jeśli jakieś underground jeszcze działają), automatyczne generatory linków na wielką skalę (setki Web 2.0, dziesiątki tysięcy komentarzy). Nie przejmujesz się specjalnie naturalnością – liczy się siła przebicia. Przykład: każdego dnia dokładasz 5 nowych domen linkujących według Search Console – czyli ~150/mies. Po kilku miesiącach masz profil z 500+ linkujących domen, co już robi wrażenie na algorytmie (przynajmniej do czasu aż nie odfiltruje).
  • Heavy PBN & 301 redirects: W strategii high-risk pewnie masz dziesiątki PBN. Linkujesz z nich agresywnie – każdy publikuje artykuły z exact match anchorami do Twojej strony. Nie bawisz się w subtelności – chcesz jak najszybciej rankować na top1 dla głównych fraz, więc anchor „{pigułki na potencję}” pojawia się w 20 różnych linkach z PBN i artykułów. By wzmocnić efekt, możesz zastosować nawet kilka przekierowań 301 ze starych domen (np. kupiłeś 3 domeny po konkurencyjnych produktach i przekierowujesz je do siebie, licząc na przejęcie ich linków). Dorzucasz cloaking, jeśli masz taką możliwość, np. znajdujesz sposób żeby podmienić jakiś stary niezabezpieczony serwis i wstawić tam przekierowanie tylko dla Googlebota. Wszystkie chwyty dozwolone.
  • Brak finezji w anchorach: Anchor texty w takim profilu często są mocno przeoptymalizowane. Np. 30-40% linków ma słowa kluczowe exact. Reszta to trochę brandów, trochę URL (ciężko mieć same exact, bo to już byłoby zbyt oczywiste). Celem jest szybkie wypchnięcie strony w górę na konkretne zapytania, więc trzeba Google’owi „wprost powiedzieć”, że to strona o XYZ.
  • Tier 2/3 na sterydach: Wszystkie Twoje PBN i linki są dodatkowo wzmocnione kolejnymi warstwami spamu. Masz GSA czy inne narzędzia odpalone 24/7, które budują linki do Twoich linków. Tworzysz własne sieci przekierowań, zaplecza – nawet Tier4 jeśli trzeba. Cały internet jest zasypywany śladami Twojej strony. Oczywiście, indeksuje się z tego może 5-10%, ale przy tej skali to i tak dużo.
  • Efekt początkowy: Często strony prowadzone taką metodą osiągają spektakularne wyniki w krótkim czasie. Przykładowo, nowa strona ze słowem „casino” w domenie w 2 miesiące wskakuje na 1. stronę wyników – coś, co normalnie zajęłoby lata (albo nigdy by się nie stało bez black hatu). Zarabiasz dużo prowizji afiliacyjnych w krótkim czasie… ale
  • Efekt długoterminowy: …potem przychodzi aktualizacja algorytmu (np. Core Update lub Spam Update) i Twoja strona spada na 50 pozycję, albo dostajesz ręczne działanie (manual action) w Google Search Console za unnatural links. W skrajnym przypadku domena zostaje usunięta z indeksu. Strategia agresywna zawsze tak się kończy, pytanie tylko kiedy. Czasem uda się wytrzymać pół roku, czasem rok, ale prędzej czy później Google demaskuje schemat. Zwłaszcza jeśli to nie pierwszy raz, gdy takie coś robisz – mogą Cię szybciej namierzyć na podstawie wzorców z poprzednich projektów.

Dla kogo jest high-risk? Dla tych, którzy wiedzą co robią i akceptują ryzyko. Np. masz zaplecze 10 stron pod Nutra, co kwartał wypychasz 2 z nich agresywnie. Wiesz, że pewnie znikną z Google po jakimś czasie, ale do tego czasu generują sprzedaż. Ciągle rejestrujesz nowe domeny, budujesz nowe PBN i karuzela się kręci. To model biznesowy mniej „strona jako produkt”, a bardziej SEO jako mechanizm monetyzacji krótkoterminowej. W przypadku serwisu healthweb.pl – raczej nie chcesz tak ryzykować, bo budujesz wartość domeny i relację z użytkownikami. Ale może powstać klon czy konkurent, który spróbuje Cię przebić taką metodą (np. nagle pojawi się Health-men.pl, który w 2 miesiące zrobi się głośny w SERP dzięki spamowi). Historia pokazuje, że takie meteory często potem spalają się w atmosferze Google.

Uwaga: Można też przyjąć strategię hybrydową: startujesz agresywnie, żeby szybko wejść na pozycje i zgarnąć ruch, a potem… starasz się „wyczyścić” profil (np. wycofać część linków, disavow zrobić, dodać dużo brandowych) zanim Google zareaguje. To jednak bardzo trudne i często syzyfowa praca – Google i tak pamięta historię linków (przynajmniej ostatnie zmiany) (#seo #seo2025 #googlesearchconsole #google #domains | Daniel Foley Carter), więc nawet usunięcie spamu nie zawsze pomaga na czas.

Podsumowując, trzy opisane podejścia różnią się balansem zysku do ryzyka. Niskie ryzyko – powolny, stabilny wzrost, minimalne szanse na kary. Średnie ryzyko – szybsze efekty, umiarkowane niebezpieczeństwo (gdy dobrze zarządzane). Wysokie ryzyko – błyskawiczne rezultaty okupione niemal pewną karą w przyszłości. Wybór strategii powinien zależeć od celów projektu afiliacyjnego, horyzontu czasowego oraz konkurencji w danej niszy.

Case studies – przykłady z branży afiliacyjnej

Aby lepiej zilustrować powyższe strategie i techniki, przyjrzyjmy się kilku przykładom (case studies) inspirowanym realiami branży Nutra/zdrowie. Choć nazwy projektów są fikcyjne, scenariusze odzwierciedlają typowe sytuacje, z jakimi mierzą się afilianci.

Przykład 1: Suplement na potencję „MaxMan” – agresywne linkowanie i szybki zysk

Tło: Grupa marketerów wypuszcza stronę one-product page dla suplementu na potencję „MaxMan” (nisza męskie zdrowie, potencja). Konkurencja na frazy typu „tabletki na potencję bez recepty” jest duża, topy zajęte przez mocne portale i starsze niszowe blogi. Marketerzy decydują się na strategię wysokiego ryzyka – chcą w 3 miesiące wejść do Top3, zarobić ile się da, a potem trudno.

Działania: Strona MaxMan startuje w styczniu. Od razu zlecają ogromny pakiet SEO:

  • W ciągu pierwszych 4 tygodni dostarczają ok. 200 domen linkujących (!) – głównie przez zakup dostępu do dużej sieci PBN (kilkadziesiąt serwisów globalnych z artykułami, każdy z linkiem exact „tabletki na potencję”). Równolegle odpalają automat, który generuje setki wpisów na forach, w profilach, komentarzach – wszystkie prowadzą do strony.
  • Wykorzystali też parasite SEO: stworzyli artykuł na Wikidot i Google Sites porównujący suplementy, gdzie MaxMan jest numerem 1 i linkuje do ich strony. Te artykuły udało się nawet wypozycjonować na dalsze pozycje, zgarniając trochę ruchu dodatkowego.
  • Ponadto przechwycili starą domenę związaną z tą branżą (powiedzmy, menshealthtips2020.com), która miała sporo linków z forów, i przekierowali ją 301 na stronę MaxMan, dodając jej backlinki i odrobinę autorytetu historycznego.
  • Anchor texty: ok. 30% linków miało dokładnie „tabletki na potencję” lub wariacje, 20% „na potencję bez recepty”, reszta brand/natural, ale te exacty były kluczowe.

Rezultaty: Już po 6 tygodniach strona poszybowała na #5-6 pozycję na główną frazę, a na wiele long-taili była #1-3. Ruch organiczny z ~0 wzrósł do ~3 tysięcy wejść dziennie w szczycie. Konwersje dopisywały – sprzedaż generowała tysiące złotych zysku tygodniowo. ROI wyglądało świetnie. Jednak… W marcu (dokładnie ~8 tygodni od startu) wszedł March 2025 Core Update i sytuacja się odwróciła. Strona MaxMan spadła na dalsze strony wyników na prawie wszystkie frazy. W Google Search Console pojawiło się ostrzeżenie o „nienaturalnych linkach wychodzących” dla kilku stron PBN (to te, z których linkowali) – sygnał, że Google namierzył ich sieć. Co ciekawe, nie dostali manualnej kary bezpośrednio, ale algorytmicznie zneutralizowano ich linki – efekt ten sam, pozycje zniknęły.

Lekcje: Agresywna taktyka dała szybki zysk, ale krótkotrwały. Projekt praktycznie zakończył żywot w 3 miesiące, bo po utracie pozycji sprzedaż spadła do zera. Marketerzy i tak byli na plus (zdążyli zarobić więcej niż wydali), ale domena MaxMan raczej już się nie podniesie. Ten case pokazuje moc i pułapkę black hatu – można błyskawicznie wejść na rynek, ale Google coraz szybciej reaguje na nienaturalne schematy linków.

Przykład 2: HealthWeb.pl – odbudowa pozycji z wykorzystaniem PBN (strategia zrównoważona)

Tło: HealthWeb.pl (przykładowa domena) to blog afiliacyjny o zdrowiu mężczyzn, recenzujący suplementy, prowadzony w duchu white hat przez dłuższy czas. Załóżmy, że w połowie 2024 roku strona była już całkiem mocna (DR ~30, sporo treści, kilka linków z topowych polskich portali). Jednak pod koniec 2024 nastąpił spam update Google, po którym HealthWeb.pl stracił ~40% ruchu. Analiza wykazała, że ucierpiały rankingi stron produktowych – prawdopodobnie Google zneutralizował część ich linków sponsorowanych z marketplace i wyłapał pewien nadmiar zoptymalizowanych anchorów. Właściciel, nazwijmy go Jan, postanawia skorygować kurs i wdrożyć elementy black hat bardziej kontrolowanie (mid-risk), by odzyskać pozycje.

Działania:

  • Audyt i czyszczenie: Najpierw Jan usunął lub zmienił część ryzykownych linków. Kilka artykułów sponsorowanych, które wyglądały słabo (na farmach treści), zostało zdisavowowanych – nie chciał, by dalej szkodziły. Zmienił też profil anchor: przyszłe linki miały być mniej nastawione na „suplement X opinie”, a bardziej naturalne.
  • Budowa PBN: Jan zainwestował w 4 domeny wygasłe powiązane z tematyką (m.in. stary blog o ziołach, mini-forum sportowe, strona z poradami lekarskimi – wszystkie miały kilka fajnych linków z dawnych czasów). Postawił na nich proste strony (WordPress, unikalne szablony, 5-10 artykułów na start). W ciągu 3 miesięcy, na każdej z tych stron opublikował po 2 artykuły zawierające linki do HealthWeb.pl. Ważne – linki te kierowały głównie do stron, które spadły (recenzji produktów), z anchorami brand+keyword (np. „ranking suplementów na potencję HealthWeb”). Każdy taki PBN artykuł dodatkowo linkował do jednego autorytatywnego źródła (np. do Wikipedii lub gov.pl dla uwiarygodnienia).
  • Linki z forów i grup: Jan zaangażował się w społeczności – aktywował stare konto na forum kulturystycznym i udzielał porad, w sygnaturze dając link do swojego bloga (anchor brand). Na grupach FB i Reddit dzielił się kilkoma artykułami (tam linki nofollow, ale zawsze coś). Te działania przyniosły może parę backlinków i trochę ruchu, co pomogło wizerunkowi strony.
  • Ukrycie śladów: PBNy zostały porozrzucane na różnych hostingach, nie linkowały do siebie. Jan nawet dodał do nich parę linków zewnętrznych (zdobytych np. przez wpis w katalogu dla PBN, żeby wyglądały, że też mają jakieś linki).
  • Cierpliwość: Po zbudowaniu linków, Jan musiał odczekać. W międzyczasie regularnie publikował nowe treści na HealthWeb.pl, by pokazać Google, że strona żyje i rośnie naturalnie.

Rezultaty: Po około 2-3 miesiącach od wdrożenia tych działań (czyli na początku 2025), HealthWeb.pl zaczął odbijać się w rankingach. W marcu 2025 (zbiegło się to z core update) strona odzyskała większość utraconych pozycji, a nawet przebiła poprzednie wyniki na niektóre frazy. Linki z PBN okazały się kluczowe w „podźwignięciu” konkretnych podstron, zwłaszcza recenzji suplementów, które wcześniej spadły na 2 stronę wyników – teraz wróciły do Top5. Co ważne, obyło się bez kar – profil linków HealthWeb.pl po tych zmianach wyglądał różnorodniej: proporcja anchorów się poprawiła (więcej brandów), doszło kilkanaście nowych domen linkujących (PBN i fora) o dobrej jakości. Google „kupił” tę mieszankę jako względnie naturalną.

Lekcje: Zrównoważone podejście pomogło odzyskać pozycje i uodpornić stronę na poprzednie błędy. Case pokazuje, że umiarkowany black hat (PBN, kilka strategicznych linków) może służyć do odbicia się po filtrze – niejako ponownego zaufania algorytmu. Oczywiście Jan musi nadal uważać: jego PBN-y muszą pozostać niezauważone, a on nie powinien znów wpaść w pokusę masowego kupowania tanich linków. Teraz profil ma zdrowy fundament i warto to utrzymać.

(Opcjonalnie można dodać trzeci case, np. bardziej unikalny scenariusz, ale już te dwa dają kontrast między agresywnym a umiarkowanym podejściem.)

Przykład 3: Blog „ZdroweŻycie” – ostrożna ekspansja w niszy YMYL (niski ryzyko)

Tło: „ZdroweŻycie” to nowy blog afiliacyjny o szeroko pojętym zdrowiu (dieta, suplementy, ćwiczenia). Jako strona YMYL (Your Money Your Life) wrażliwa na jakość treści, właścicielka Kasia postanawia iść prawie wyłącznie white hat, ale z delikatnym wsparciem SEO tam, gdzie to bezpieczne. To case odwrotny do pierwszego – minimalny black hat.

Działania:

  • Zero PBN, zero spam: Kasia postawiła na content. Regularnie publikuje dopracowane artykuły poparte badaniami. Linki zdobywa głównie naturalnie – dzięki sieci kontaktów wypromowała kilka artykułów, które zdobyły linki (np. z Blogów innych dietetyków).
  • Delikatny outreach: Zaproponowała wymianę artykułów gościnnych z 3 blogami w pokrewnych tematach. Dzięki temu dostała 3 linki follow (z treści) do swoich najważniejszych artykułów, w zamian u siebie opublikowała wpisy gości. Wszystko bardzo jakościowe i powiązane tematycznie.
  • Profil lokalny i społecznościówki: Założyła profil Google Moja Firma (mimo że to blog, dodała go jako „usługodawca – blog zdrowotny”) i zdobyła link z Google (co prawda nofollow, ale sygnał lokalny). Konto na Instagramie i YouTube – tam linki w profilu. To nie daje mocy SEO bezpośrednio, ale pokazuje, że strona to prawdziwy projekt z obecnością w sieci.
  • Kilka katalogów branżowych: Dodała stronę do kilku katalogów medyczno-zdrowotnych, gdzie linki były moderowane (nie SEO spam, tylko realne katalogi placówek/portali). To łącznie dało może 5 linków (mix follow/nofollow).
  • Cierpliwość: Przez pierwszy rok strona miała może 20-30 domen linkujących w sumie, co jest niewiele. Ruch rósł głównie dzięki SEO on-page i treściom łapiącym długi ogon.

Rezultat: Po roku blog zdobył autorytet treścią i kilkoma ważnymi linkami (np. link ze znanego portalu mama-i-zdrowie.pl do artykułu o dietach). Google core update 2025 przeszły bez problemu – żadnych spadków, raczej drobne wzrosty dzięki E-E-A-T (Kasia dbała o autorytet: podpisywała artykuły swoim nazwiskiem, podpierając się wykształceniem dietetycznym). Linkowo – nic imponującego, ale też nic, co można ukarać. W dłuższej perspektywie Kasia planuje może lekko przyspieszyć przez zakup 2-3 artykułów sponsorowanych na naprawdę dobrych serwisach (by zdobyć linki, których inaczej nie zdobędzie), jednak ogólnie trzyma kurs bezpieczny.

Lekcje: To podejście najwolniej przynosi efekty (po roku blog dopiero zaczął wychodzić na sensowne pozycje w konkurencyjnych tematach), ale jest najodporniejsze na algorytmy. W niszach YMYL Google ma podwyższone wymagania, więc czasem lepiej nie ryzykować karą, która może całkowicie zdyskwalifikować domenę. Ten case potwierdza: można robić afiliację bez black hatu, tylko trzeba mieć inną przewagę (np. eksperckość, świetny content, unikalny temat) i dużo czasu. Jednak wielu afiliantów, chcąc szybciej monetyzować, wybiera jednak domieszkę black hat (co widzieliśmy w case 2) jako kompromis.


Narzędzia i marketplace’y przydatne w black hat link buildingu

W środowisku black hat SEO wykształciło się wiele narzędzi, platform i społeczności wspierających proces pozyskiwania linków (legalnie lub mniej legalnie). Poniżej lista popularnych miejsc i narzędzi (zarówno polskich, jak i zagranicznych), z krótkim opisem do czego służą:

  • SEOpez.org – Serwis oferujący usługi SEO, znany ze sprzedaży pakietów link buildingowych (np. piramidy linków, profile, komentarze) oraz kompleksowych miesięcznych kampanii. Przydatny, jeśli chcemy kupić Tier 2/Tier 3 linki hurtowo. Uwaga: należy odpowiednio wykorzystać (raczej do zaplecza), bo to głównie linki automatyczne.
  • BlackHatWorld (BHW) – Największe forum poświęcone black hat SEO na świecie. Skarbnica wiedzy, studiów przypadków i dyskusji. Posiada też dział Marketplace, gdzie sprzedawcy oferują wszystko: od PBN linków, przez pakiety Web 2.0, aż po gotowe strony czy narzędzia do cloakingu. Użytkownicy dzielą się tam też aktualnymi obserwacjami co działa, a co już nie. Trzeba uważać, bo bywa tam spam i scam – ale ogólnie, jak black hat, to BHW.
  • Fiverr / Legiit – Platformy freelancerów, gdzie za drobne kwoty można kupić usługi SEO. Na Fiverr znajdziemy oferty typu „1000 backlinks for $5” (lepiej unikać skrajności), ale też manualne linkowanie – np. ktoś stworzy 10 blogów Web 2.0 z artykułami za $50, albo napisze gościnny artykuł i opublikuje na jakimś blogu. Legiit jest podobny, ale bardziej niszowy (skupiony na SEO/marketingu). To miejsca, gdzie można tanio i szybko dostać linki, jednak należy selekcjonować oferty z głową i nie wierzyć we wszystko co obiecują.
  • SEOeStore – To przykład platformy typu „bulk SEO services”. Działa jak sklep – wybierasz produkt (np. 5000 blog comment backlinks, 200 social bookmarks, 50 EDU profile links), dodajesz do koszyka, podajesz URL i anchory, płacisz kilka dolarów – i usługa jest wykonywana automatycznie. Jest wiele takich sklepów w sieci. SEOeStore jest popularny ze względu na niskie ceny i szeroką ofertę. Zastosowanie: idealne do Tiera 2/3, do masowego indeksowania. Raczej nie kierować tych spam-linków prosto do głównej strony.
  • RedTrack – Profesjonalne narzędzie typu tracker do śledzenia kampanii afiliacyjnych i reklamowych. Dlaczego na liście linkbuildingu? Ponieważ wielu zaawansowanych afiliantów używa trackerów w połączeniu z cloakingiem. RedTrack pozwala m.in. segmentować ruch – np. osobno mierzyć wejścia z Google (organiczne) i przekierowywać je na inne strony niż resztę. W kontekście linków, przydaje się do monitorowania, które linki dają ruch/konwersje, a także integruje mechanizmy ochrony (antybotowe) – część cloakerów współpracuje z trackerami. Ogólnie, jeśli robisz agresywny SEO pod ofertę afiliacyjną, tracker jest must-have żeby wiedzieć co zarabia.
  • Cloaking.club – Usługa cloakingu dostępna w modelu SaaS. Umożliwia zaawansowane filtrowanie użytkowników i botów, prezentowanie różnych treści różnym odbiorcom. Używana np. do wyświetlania Googlebotowi „czystej” strony, a realnym użytkownikom strony z ofertą afiliacyjną czy landing page’em sprzedażowym. Cloaking.club jest jednym z wielu – są jeszcze FraudBuster, NoIpFraud i inne. Dla link buildingu ma to takie znaczenie, że jeśli decydujemy się na cloaked redirects czy ogólnie cloaking, takie narzędzie jest potrzebne. Trzeba jednak wiedzieć, co się robi – ustawienia bywają skomplikowane, a zła konfiguracja = wykrycie przez Google.
  • Ahrefs / SEMrush / Majestic – Choć to białe narzędzia SEO, w kontekście black hat również są nieocenione. Służą do analizy profilu linków – zarówno własnej strony (śledzenie przyrostu linków, wykrywanie podejrzanych sygnałów), jak i konkurencji (podpatrywanie, skąd oni mają linki – często tam gdzie konkurencja, można i samemu zdobyć). Ahrefs wykrywa też mniej oczywiste rzeczy – np. pokazuje, czy Twoje PBN nie są już w ich bazie (jeśli tak, to pewnie i Google wie). Monitorowanie w tych narzędziach pomaga dostosować strategię na bieżąco.
  • Narzędzia indeksujące: np. IndexMeNow, Omega Indexer, Link Centaur – usługi, które pomagają szybciej zaindeksować masowe linki. W black hat często generujemy tony linków i nie wszystkie Google odwiedzi. Taki indexer ping-uja Google API lub wykorzystują przekierowania, aby zachęcić bota do zaindeksowania adresów. Ich skuteczność bywa różna, ale przy Tier 2/3 czasem warto wrzucić listę linków do takiej usługi.
  • Xrumer / GSA / Senuke / RankerX / ZennoPoster – cała gama narzędzi automatyzujących link building. To już dla zaawansowanych technicznie SEO, którzy wolą sami mieć kontrolę niż kupować na marketplace. Xrumer jest legendarny do spamowania forów (rosyjskie narzędzie), GSA Search Engine Ranker – do wszystkiego trochę (komentarze, profile, katalogi – cały świat), SENuke kiedyś popularny do Web 2.0 (teraz mniej), RankerX – nowszy do tworzenia kont i publikacji na wielu platformach. ZennoPoster – platforma do automatyzacji dowolnych zadań (można samemu zaprogramować rejestrację i postowanie gdziekolwiek). Te narzędzia pozwalają tworzyć własne schematy tiered link buildingu i footprinty (jeśli dobrze użyte – minimalizować footprinty). Wadą jest spora krzywa uczenia się i ryzyko, że jak zrobisz coś źle, to zaliczysz „footprint bomb” i narobisz śladów.

Oczywiście to nie wyczerpuje listy – ekosystem black hat SEO jest bogaty. Są jeszcze prywatne grupy na Telegramie, dyskusje na Reddit (np. r/juststart o affiliate), polskie fora (choćby PiO – Pozycjonowanie i Optymalizacja, gdzie też czasem black hatowcy piszą). Kluczem jest bycie na bieżąco z narzędziami, bo one też się starzeją – co roku pojawia się coś nowego, inne rzeczy przestają działać.

Checklist: Bezpieczny profil linków 2025 (afiliacja)

Na koniec zbierzmy praktyczne wskazówki w formie listy kontrolnej. Jeśli budujesz profil linkowy swojej strony afiliacyjnej w 2025 roku, oto checklist, która pomoże Ci zminimalizować ryzyko i zmaksymalizować efekty, biorąc pod uwagę najnowsze algorytmy i zachowania Google:

  • Zróżnicuj anchory: Upewnij się, że < 5-10% anchor textów to dokładne słowa kluczowe. Reszta to marka, URL, frazy typu „sprawdź tutaj”. Unikaj powtarzania tych samych komercyjnych fraz na wielu linkach – to pierwszy sygnał nienaturalności.
  • Dbaj o tematyczne otoczenie linka: Pozyskuj linki z treści powiązanych z Twoją branżą. Link z artykułu o zdrowiu jest wart więcej (i bezpieczniejszy) niż link z losowego katalogu stron. Topical relevance zwiększa siłę linku i zmniejsza ryzyko filtra.
  • Stawiaj na jakość domen linkujących: 10 linków z wiarygodnych stron (ruch, reputacja, brak spamu) przebije 100 linków z byle jakich źródeł. W myśl zasady Google dot. NSR (Normalized Site Rank), link od „większego gracza” przekaże więcej mocy (How Google Search Really Works – Discoveries From The Google Leak – On-Page.ai). Jeśli możesz zdobyć link na naprawdę dobrej stronie – zrób to, nawet kosztem wielu mniejszych.
  • Monitoruj tempo przyrostu linków: Dodawaj linki stopniowo, szczególnie dla nowych serwisów. Nagły skok setek linków tydzień po starcie to proszenie się o sandbox lub podejrzenie. Staraj się, by wykres linków rósł w miarę liniowo lub lekko przyspieszał, zamiast sinusoid. Jeśli planujesz kampanię z dużą liczbą linków (np. viral na Reddit czy masowe PR-y), przygotuj grunt wcześniej i dodaj też linki przed i po kampanii, by rozłożyć na osi czasu.
  • Mieszaj typy linków (mix profilowy): Naturalny profil zawiera różne typy linków: tekstowe z artykułów, linki z grafik (np. infografika udostępniona gdzieś), linki z forów, katalogów, social mediów, nofollow i dofollow. Nie buduj samych linków dofollow – kilka nofollow (np. z Wikipedii, Reddit) sprawi, że profil jest wiarygodniejszy. Również linki bezanchorowe (URL w tekście, albo anchor=„więcej informacji”) są mile widziane.
  • Unikaj oczywistych footprintów PBN: Jeśli korzystasz z PBN, maskuj je skrupulatnie: różne IP, różne szablony stron, brak wspólnych elementów identyfikujących. Nigdy nie linkuj wszystkich PBN do wszystkich swoich projektów jednakowo. Idealnie, niech każda strona PBN linkuje do 2-3 niespokrewnionych stron (np. Twój money site + jeden zewnętrzny autorytet), żeby zatrzeć wrażenie, że jest tworzona pod jeden cel.
  • Linki w obrębie PBN dodawaj stopniowo: Nowo postawiony PBN nie powinien od razu mieć 5 artykułów każdy z linkiem do Ciebie. Najpierw niech trochę „postarzeje się” (publish some content without links), może złapie organicznie jakiegoś linka czy dwa. Dopiero potem dorzucaj linki do money site. To rzuca się mniej w oczy algorytmom.
  • Wykorzystuj „zaufane” linki do walidacji profilu: Postaraj się zdobyć chociaż kilka linków z bardzo zaufanych stron (np. duże portale informacyjne, witryny .edu, .gov, znane marki). Według ujawnionych danych Google, link z zaufanej strony może uwiarygodnić inne Twoje linki z gorszych źródeł (How Google Search Really Works – Discoveries From The Google Leak – On-Page.ai). Czyli jeden porządny link potrafi sprawić, że algorytm uzna Twój profil za bardziej naturalny, a tym samym przepuści „moc” z wielu przeciętnych linków, które inaczej może by zignorował.
  • Uważaj na linki łatwo zdobywane masowo: Przykładowo, linki z podpisów na forum, profile z jednego systemu blogów – jeśli robisz to na dużą skalę, to zostawiasz ślad. Google dostrzega, że np. 50 linków pochodzi z identycznych stron (typu forum profile z taką samą strukturą). Lepiej mieć 5 różnych rodzajów linków po 10 sztuk niż 50 takich samych.
  • Sprawdzaj indeksację swoich linków: Czasem zbudujesz 100 linków, a zaindeksuje się 10. Warto monitorować (np. w Ahrefs, GSC lub ręcznie w Google „site:”) czy kluczowe linki Tier 1 i ważniejsze Tier 2 są w indeksie. Jeśli nie, trzeba je podbić (np. linkami Tier 3, social media) albo pogodzić się, że nie działają. Nie opieraj strategii na linkach, których Google w ogóle nie widzi.
  • Ostrożnie z disavow: Plik disavow używaj rozważnie. To nie jest narzędzie do czyszczenia błędów na bieżąco jak gumka – lepiej zapobiegać niż leczyć. Disavow używaj, gdy wiesz, że masz masę złych linków (np. po ataku Negative SEO albo po eksperymentach, które poszły źle). Nie wciągaj do disavow byle czego – utracisz potencjalny link juice. Lepiej unikać sytuacji, w których byłby potrzebny (stąd ostrożność w dodawaniu spamowych linków).
  • Zachowaj spójność z E-E-A-T: To poza linkami, ale ważne – jeśli działasz w YMYL, buduj autorytet ekspercki strony (Expertise, Experience, Authority, Trust). Google może wiele wybaczyć stronom, które mają silny autorytet (potwierdzony np. obecnością eksperta, referencjami, dobrymi opiniami). Wtedy Twój link building, nawet jeśli trochę black hat, jest wspierany ogólną wiarygodnością strony.
  • Mierz efekty i modyfikuj strategię: Używaj narzędzi do monitoringu pozycji i linków. Jeśli widzisz, że mimo dodawania linków pozycje stoją lub spadają – nie brnij na ślepo dalej. Możliwe, że filtr Cię trafił albo profil jest zły. Lepiej się zatrzymać, przeanalizować i zmienić podejście, niż dokładać linków i pogarszać sytuację.
  • Obserwuj konkurencję: Sprawdzaj, co robią topowi gracze w Twojej niszy. Jeśli np. wszyscy w top10 mają sporo linków z PBN, to znak że algorytm jeszcze je przepuszcza – możesz pójść tą drogą, tylko spróbuj lepiej. Jeśli jednak widzisz, że nikt nie ma podejrzanych linków, same mocne legitne – to możliwe, że Google w tej niszy jest surowe i black hat szybko odpada. Analiza konkurencji pod kątem linków uchroni Cię przed pójściem w złym kierunku.
  • Bądź gotów na zmiany algorytmu: W 2025 Google jest dynamiczne – co parę miesięcy core update, do tego spam update’y. Załóż, że to co działa dziś, jutro może być wygaszone. Dlatego: (a) dywersyfikuj źródła ruchu (np. też SEO na Bing, content na social media, e-mail marketing – żeby nie polegać w 100% na Google), (b) miej plan B na wypadek kary (np. zapasową domenę, backup treści, listę linków do ewentualnego disavow) i (c) stale się ucz. Czytaj fora, blogi SEO, case studies – żeby wiedzieć, że np. Google zaczęło używać nowego algorytmu wykrywania PBN albo że „Cookbook” coś zmienił w sygnałach linków. Im szybciej dostosujesz strategię po update, tym większa szansa, że utrzymasz się w rankingach.
  • Symuluj zachowanie użytkowników: Choć to bardziej zaawansowane – możesz dodatkowo wzmocnić wartość swoich linków, wysyłając na nie ruch. Np. jeśli masz link w artykule na portalu X, to kup trochę wejść na ten artykuł i kliknięć w link (byle z polskich IP, żeby wyglądało naturalnie). Są usługi mikropracy, gdzie ludzie za drobne kwoty wykonują takie zadania (wejdź na stronę, kliknij link, itp.). To nie jest konieczne, ale jeśli obawiasz się, że Google oceni link jako spam, fakt że ktoś w niego klika i spędza czas na Twojej stronie może pomóc. Google rejestruje „last click” i sygnały użytkownika (moduły typu Navboost analizują kliki i długie wizyty) (#seo #seo2025 #googlesearchconsole #google #domains | Daniel Foley Carter) (#seo #seo2025 #googlesearchconsole #google #domains | Daniel Foley Carter).
  • Unikaj paniki przy spadkach: Jeśli po jakimś update Twoje pozycje spadną, nie działaj pochopnie. Przeanalizuj które części profilu linków mogły to spowodować – czy to kwestia anchorów, czy może określonego typu linków (np. ucierpiały strony, które miały wyłącznie linki z jednego źródła). Czasem wystarczy przeczekać – drobne spadki mogą wrócić. Lepiej unikać drastycznych kroków (np. masowego disavow) natychmiast po spadku, bo możesz usunąć też dobre linki. Zrób krok po kroku: usuń najgorsze linki, dodaj parę dobrych, poobserwuj.
  • Weryfikuj dostawców linków: Gdy kupujesz linki czy usługi, sprawdź opinie. Społeczność SEO szybko weryfikuje, kto sprzedaje śmieci, a kto coś wartościowego. Unikaj zbyt pięknych ofert („100 wysokiej jakości linków z DA50 za $10” – to nierealne). Lepiej zapłacić więcej za link z prawdziwego artykułu niż grosze za sto linków z generatora.
  • Pamiętaj o treści i optymalizacji on-site: Nawet najlepszy link building nie pomoże, jeśli strona ma słaby content lub techniczne błędy. Zwłaszcza po core update’ach Google powtarza: „focus on content”. Upewnij się, że Twoje strony docelowe, które linkujesz, są dopracowane. W black hat często pokusa jest, by upychać słowa kluczowe i robić strony typowo pod SEO – ale teraz UX i jakość wpływają też na rankingi (np. sygnały z Chrome, Core Web Vitals). Strona, która dobrze służy użytkownikom, będzie lepiej bronić się przed skutkami nawet ryzykownego link buildingu.

Ta lista może wydawać się długa, ale w gruncie rzeczy sprowadza się do jednej zasady: „Bądź sprytniejszy od algorytmu, ale nie dawaj mu powodów do podejrzeń”. Buduj linki tak, jakbyś malował obraz – różnymi pociągnięciami pędzla, z różnymi kolorami, aby całość wyglądała naturalnie i przekonująco. Google ciągle się uczy, ale nadal bazuje na wykrywaniu wzorców – naszym zadaniem jest te wzorce zamaskować.

Podsumowanie: Black hat linkbuilding w 2025 to gra o wysoką stawkę – Google ma w arsenale SpamBrain, dane z Chrome, zaawansowane algorytmy oceny linków (Cookbook) i zachowań użytkowników (Glue). Jednak zrozumienie tych mechanizmów pozwala nadal skutecznie – choć ostrożnie – manipulować profilami linków, by wypchnąć strony afiliacyjne na wymarzone pozycje. Kluczem jest równowaga między agresywnością a bezpieczeństwem. Dla serwisów takich jak healthweb.pl, które nie dysponują wielkim autorytetem, link building pozostaje koniecznością, ale trzeba go prowadzić z aptekarską precyzją. Korzystajmy z dobrodziejstw PBN, Tier 2, marketplace’ów czy parasite SEO, ale zawsze kalkulujmy ryzyko i miejmy plan awaryjny. W ten sposób możliwe jest osiągnięcie wysokich pozycji w Google, unikając jednocześnie ciosów algorytmu, nawet w trudnych niszach afiliacyjnych. Powodzenia w linkowaniu!